Ostatnio postanowiłam, że porobię inne posty niż tylko recenzje i recenzje, które publikuję. Przecież nie samymi recenzjami człowiek żyje, przyda się coś dla rozrywki, na rozbawienie, albo po prostu na rozluźnienie po ciężkim dniu. Jak zapewne widzicie po tytule, znajdziecie tutaj kilka problemów książkoholików. Najczęstsze i najbardziej popularne problemy z jakimi musimy się mierzyć. Jak się mówi „Nasze życie takie ciężkie ” 😀
Dajcie znać, który z problemów najbardziej wam dokucza!
Gdzie jest moja zakładka?!
Nie ważne ile mam zakładek, nawet, gdyby do każdej książki dawali zakładkę, ja i tak miałabym za mało. Moment, w którym muszę przerwać czytanie jest wielką rozpaczą, a boli tylko bardziej to, że nie masz nic pod ręką, by zaznaczyć, gdzie się skończyło. Wiele razy służył mi do tego telefon, który potem szukałam po całym pokoju… Typowe i jakie oklepane, ale niestety prawdziwe. Tylko prawdziwy książkoholik zrozumie, że za zakładkę może posłużyć dosłownie wszystko!
Jak to już koniec?
Komu się nie zdarzyło, że książka skończyła się za szybko? Czytasz, wciągasz się, nie możesz się oderwać i nagle koniec. Najgorsze uczucie na świecie, a gorzej jest tylko w chwili, gdy dowiadujesz się, że na kolejny tom musisz czekać kilka miesięcy, a nawet i rok. Wiele razy mi się zdarzyło, zawsze sobie obiecuję, że poczekam na całą serię, no ale…
Musi się zmieścić na półce.
Kujemy nowy regał, a za miesiąc on już jest napełniony(przy dobrych wiatrach). Nowy regał, to nowe porządki, zawsze w takim momencie, robi się przeprogramowanie biblioteczki. Wszystko jest układane od początku i gdy kończymy okazuje się, że nie mamy całego regału, a ledwie pół. Kupowałam już trzy regały i za każdym razem, miejsce kończyło się szybciej niż myślałam. W tej chwili kombinuję, gdzie wcisnąć nowe półki, lub jak ułożyć książki, by zyskać trochę przestrzeni.
Głosy w mojej głowie.
Centrum handlowe, jakaś galeria, czy nawet zwykły środek miasta i na twojej drodze staje księgarnia… (Powinna tu być jakaś groźna muzyka). Nagle zaczynasz słyszeć głosy, wołają cię, każą wejść do środka i kupić jedna, dwie, trzy książki. Starasz się opierać, ale one tak głośno krzyczą, zakrywasz uszy i uciekasz. Dramaturgia tej sytuacji jest specjalna i zamierzona, ale ma ona podkreślić, jak ciężko przechodzi się koło księgarń, w których znajduje się tyle dobra i można je nazywać rajem. Sama jak przechodzę koło takich „rajów” odwracam wzrok i skupiam się na czymś innym, bo wiem, że jeśli wejdę do środka, będę stracona.
Nie muszę spać, będę żyć z czytania!
Książka wciągnęła do tego stopnia, że nie możemy się oderwać, nawet na chwilę nie chcemy odwrócić wzroku. Ale przecież jest już po północy, a rano trzeba wstać. Każdy z nas to przerabiał, ja wielokrotnie i okazuje się, że najciekawszy moment w książce następuje, gdy musimy się położyć i zasnąć. Tylko jak to zrobić, gdy w naszych głowach wciąż żyją bohaterowie, wciąż jesteśmy w ich świecie.
Nie mów do mnie teraz!
Zawsze, ale zawsze mi się zdarza, że gdy zacznę czytać naprawdę dobrą książkę to nagle wszyscy chcą coś ode mnie. To siostra, to siostrzenica, albo jakieś wydawnictwo, nie mówiąc o telefonie, na który dzwonią kurierzy. No ludzie kochani, serio?! Zastanawiam się, czy zaczynam świecić w momencie, kiedy trzymam w rękach dobrą książkę? Nie wiem jak to działa, ale po znajomych dowiedziałam się, że również, gdy zaczną czytać to nagle ludzkość domaga się od nich uwagi. A jak jest u was?