
Podsumowanie Listopada – Co mnie zachwyciło, co zawiodło i co było najlepsze?
Ten miesiąc minął tak szybko, nawet nie zorientowałam się kiedy to się stało. Blog był trochę biedniejszy pod względem postów, niż planowałam. Za to w grudniu będzie się dużo działo tutaj, jak na kanale YT, gdzie Was gorąco zapraszam. W związku również z kanałem, pojawia się ten post, gdyż postanowiłam, że podsumowania będą na zmianę się pojawiać – raz na blogu, a kolejny miesiąc na kanale. I mam nadzieję, że grudzień będzie równie obfity w dobre książki, jak listopad, bo przeczytałam ich szesnaście i raczej każda skradła moje serce. Poniżej przedstawiam te książki i możecie przeczytać o nich kilka słów.
Lucyfer
Miesiąc zaczęłam z cudowną Jennifer L. Armentrout, która pobiła moje serce już lata temu serią Lux. Teraz każda kolejna jej książka znajduje miejsce na moich półkach, a ja nie mogę się powstrzymać, by ich nie przeczytać. Najnowsza powieść Lucyfer na początku była dość oporna i specyficzna. Nie mogłam się wciągnąć i bałam się, że to będzie koniec. Jednak im dalej szłam, tym bardziej mi się podobało i chciałam więcej. Do ostatnich stron towarzyszyło mi ogromne napięcie i nie wiedziałam, jak się skończy. A kolejne tomy? Tak, na pewno będą moje. Po za tym, na blogu znajdziecie pełną recenzji Lucyfera.
Revived
Po tę książkę sięgnęłam tylko dlatego, że miałam wolny dzień, nie chciałam nic ambitnego. Pierwszy tom ujmę to kolokwialnie, ale był „spoko”. Takie do poczytania, odprężenia się i poznania jakiegoś książkowego przystojniaka. Druga część nie różniła się zbytnio. Może było ciut więcej akcji, mniej zapatrzeni w siebie bohaterzy, ale nadal pozostał ten klimat co w RW… Moim zdaniem to książka, taka do poczytania, bez szału, ale ma mile spędzony wieczór, gdy chcemy się pośmiać i zrelaksować.
Dwór szronu i blasku gwiazd
Ach Sarah J. Maas. Autorka, która zawróciła mi w głowie już kilka lat temu i do tej pory nie przestaje mnie zachwycać. Na blogu i na Instagramie znajdziecie recenzje o tej książce, ale chyba dla nikogo, kto mnie zna nie będzie zaskoczeniem, że kocham nowy Dwór. Mimo że jest ciut słabszy i nie porwał mnie tak, jak poprzednie tomy, to nadal uwielbiam. I nie mogę się doczekać dalszych losów tych bohaterów w pełno wymiarowej części. Wy koniecznie dajcie znać czy wolicie Dwory, czy Szklany Tron.
Dziewczyna, która wybrała swój los
Kasie West i kolejne wielkie zaskoczenie z listopada, który był dobrym miesiącem pod względem książek. Jak już pisałam niejednokrotnie, na początku czytania nie mogłam się przełamać i nie rozumiałam, dlaczego Kasie przeszła na fantasy. Jednak, gdy wyczytałam się w historię to przepadłam. Dziewczyna, która wybrała swój los, posiada w sobie coś nowego i specyficznego, co na pewno nie spodoba się wszystkim. Cieszę, że należę do grupy, która kocha tę książkę i czeka z niecierpliwością na kolejną część. Boję się tylko, że autorką nie będzie miała pomysłu na to, co dalej i wyjdzie klapa. Trzymam kciuki, by nie było tutaj klątwy drugiego tomu.
Jak poderwać drania? Sebastian
Kolejny tytuł, który zaczęłam czytać, ponieważ wypierałam ze świadomości, że muszę pracować. I o dziwo tak mi się spodobało, że rzuciłam wszystko i czytałam przez cały dzień. Dawno już nie spotkałam tak lekkiej, zabawnej młodzieżówki, która nie opiera się na dramatach i dennych konfliktach, które łatwo było można uniknąć. To właśnie największy atut tej książki, bo różni się od tych schematycznych i nudnych już powieści. Tu możecie być pewni, że będziecie się świetnie bawić. Bo nawet jeśli Sebastian jest dupkiem to wciąż ogromnie uroczym!
Niebezpieczna znajomość, Niebezpieczna miłość.
To jest stanowczo największe zaskoczenie tego miesiąca. Spodziewałam się schematycznej do bólu książki, którą nic nie wniesie do mojego już książkowego świata, a spotkała mnie niespodzianka. Ta powieść to cudo – inaczej nie da się powiedzieć. Historia, jaką autorką przedstawiła na stronach, jest niesamowita i za każdym razem, jak o niej pisze, mam ochotę czytać od nowa. Nie myślałam, że spodoba mi się do tego stopnia i jestem nią zachwycona tak bardzo, że zastanawiam się, czy by czasem jej nie wrzucić do topki tego roku.
Chłopak taki jak ty
Wstyd się przyznać, ale ta książka leżała u mnie na półce od sierpnia. Jest to mój patronat medialny, który przez pomyłkę nie dotarł do mnie na czas, potem jakoś mi się zawieruszyła i dopiero w listopadzie mogłam ją w spokoju w całości przeczytać. I mój Ty Boże, co to było za emocje. Wydawnictwo Kobiece musi jak najszybciej wydać kolejny tom, bo ten się skończył w okrutnym momencie. Nie wspominając, że historia, którą poznajemy jest wyjątkowa, oryginalna i pełna niesprzeczności. Nie mogę się doczekać, aż dostanę w łapki kolejny tom, by dowiedzieć się, co dalej z bohaterami!
Dziki romans
To zaczęłam czytać, gdyż potrzebowałam czegoś na rozluźnienie, odmóżdżenie. Pierwszy tom z tej serii i był okay, recenzję znajdziecie o tutaj. Jednak muszę przyznać, że jest to najsłabsza książka z tego miesiąca. Nie umiałam się wciągnąć, fabuła była niedopracowana, nie wyciągnięto z niej najlepszego. Autorka postawiła na najkrótszą i najłatwiejszą drogę. Zamiast postawić na głębsze wątki, jakich pojawiły się zalążki, to mamy wszystkie płytkie. Zawiodłam się totalnie. Książka może i nie trafi do cyklu z Drzewa, które umarło na darmo, ale no słabe to było.
Nasze życzenie
Tillie, och Tillie. W podsumowaniu listopada nie mogło zabraknąć i jej. Jeśli mnie obserwujecie już jakiś czas, to wiecie, że kocham książki Tillie. I te brutalne i te urocze. Jednak Nasze życzenie, przeniosło twórczość Tillie Cole, na totalny inny wymiar. Nie wiem, czy jeszcze jakakolwiek jej książka będzie w stanie to przebić. Emocje, bohaterze, fabuła, wszystko jest cudowne i idealne, a muzyka… ta muzyka, dosłownie gra nam w uszach, podczas czytania. Nie wiem, jak Tillie wpadła na ten pomysł, ale totalnie się zakochałam i chyba nic już w tym roku jej nie przebije. Cała recenzja tutaj.
Friend-zoned
Okładka tej książki przewinęła mnie kilka razy w nowościach, ale dopiero jedna z moich czytelniczek mi ją poleciła i powiedziała, że warto przeczytać. Przede wszystkim, po jej skończeniu byłam głodna… miałam ochotę na babeczki i to nie byle jakie, ale takie wyrąbiste. Jeśli, ktoś czytał, to wie o czym mówię… pisze? Co to fabuły, to trochę zalatywała taką wattpadową opowiastką i była ciut zbyt infantylna. Jednak, jeśli ominąć te minusy, i skupić się na tym, że była lekka, szybko się czytała i była zabawna, to warto przeczytać.
Fighting Temptation
Podsumowanie listopada dobiega końca, więc czas na ostatnią książkę, jaką przeczytałam. W sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale bardziej stawiałam na historię z typu love/hate, których ostatnimi czasy, bardzo dużo na rynku. Jednak na szczęście, nie była taka. Zamiast tego, dostaliśmy fajną powieść, o silnych emocjach, przyjaźni, poświęceniu i walce. A kreacja bohaterów, a szczególnie głównego bohatera, przypominała mi Corinne Michaels. Nie wiem, czy inni, co czytali tę książkę, też tak odczuwali, ale mi bardzo przypominało Corinne. Pomijając już ten szczegół, to naprawdę dobrze się czytało i jestem pewna, że sięgnę jeszcze po tę autorkę.
To cała moja lista powieści w listopadzie. Nie ma tu wszystkich, bo część była z pracy i nie mogę o nich tutaj wspominać, ale uważam, że to i tak dobry bilans. A Ty, ile książek przeczytałaś/łeś w listopadzie?
Pozdrawiam,
Wasza Dominika