Rok się skończył, powinnam zrobić jakieś podsumowanie, ale niestety nie spisywałam sobie przeczytanych lektur, jakie czytałam bez spisania recenzji. A bez tej liczby nie ma sensu, bym spisała swoje osiągnięcia itd.,. Dlatego postanowiłam, że napiszę dla Was chociażby najlepsze książki jakie przeczytałam i również te, które okazały się dla mnie największym zawodem. Nie ma ich dużo, ale są to dosłownie najlepsze perełki, jakie znalazłam i jakie znajdują się u mnie na półce.
Zapoznajcie się z moimi faworytami i ich przeciwnikami. Może nawet podzielacie moje zdanie? Zobaczcie poniżej!
NAJLEPSZE KSIĄŻKI ROKU!
[Dwór cierni i róż]
Dwór cierni i róż oraz
Dwór mgieł i furii to dwie książki, które miałam okazję przeczytać w 2016 roku i jestem z tego powodu prze szczęśliwa, bo nie znalazłam lepszej książki niż
Dwór… Świat w jaki wprowadziła nas Sarah J. Maas jest niesamowity i pełen niespodzianek. Myślę, że ta lektura spodoba się fanom gatunków fantasy i nie tylko. Nasza wyobraźnia jest włączona na najwyższe obroty przez wszystkie strony, a na koniec dostajemy takiego kaca książkowego, że nic innego nie jest w stanie nas pocieszyć. Dla mnie seria
Dwór… jest serią idealną, do której nie ma gdzie się przyczepić, a tylko jestem w stanie zachwalać wniebogłosy. Cudowna i niesamowita na zimowe wieczory, idealna do czytania w wakacje na plaży. Książki, które idzie czytać w każdych warunkach i które nie sprawią zawodu. Ja się nie mogę doczekać kolejnego tomu, a jeśli jest tak dobry jak te dotychczasowe to już wiem co będzie w topce 2017 roku!
Recenzja Tom 1. Recenzja Tom 2.
[Manwhore]
Ach Panie Saint…. Zdecydowanie jeden z najgorętszych facetów 2016 roku. Kiedy miałam okazję zapoznać się z tą książką to byłam oczarowana. Zaś jej zakończenie mnie zmiotło tak mocno, że od razu sięgnęłam po kolejny tom w oryginale, by dowiedzieć się co dalej z bohaterami. Katy Evans jest geniuszem w pisaniu książek dla dorosłych, jej historie są niesamowicie nasycone erotyzmem, emocjami i nietuzinkową historią. Mimo że 2016 był rokiem, w kiedym ukazało się mnóstwo erotyków i wiele z tych książek było nijakich, tak
Manwhore jest cudowny i nie mogę się doczekać premiery kolejnego tomu! Jak i innych książek Katy Evans.
Recenzja Tutaj.
[Co mnie zmieniło na zawsze]
W połowie października dopadła mnie chandra, która nie chciała opuścić. Nic mnie nie cieszyło, nie miałam ochoty ani czytać, ani pisać recenzji. Byłam gotowa zawiesić bloga i wszystko na czas nieokreślony, by ogarnąć swoje sprawy na tyle, by powrócić kiedyś do moich kochanych czytelników. Wtedy pojawiła się ta książka, która sprawiła, że przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię czytać, dlaczego robię to wszystko. Cudowna lektura, która różni się od wszystkich jakie znajdziecie na tej liście. Poruszyła mnie do głębi i pokazała realia świata jaki nas otacza i to z czym nastolatki muszą się mierzyć, gdy spotyka je coś złego. Genialna powieść, mam nadzieję, że kolejne książki tej pisarki zrobią na mnie równie wielkie wrażenie.
Recenzja Tutaj.
[Dark Elements]
Po fantasy nie sięgałam przez bardzo długi okres, ale na początku 2016 roku, zapoznałam się z pierwszym tomem
Dark Elements i była to wielka miłość. Powróciło moje zamiłowanie do tego gatunku, znowu doceniłam wyobraźnie i jaki można dzięki niej wymyślić świat. Autorzy teraz uderzają w NA lub YA, ale prawdziwe, dobre fantastyki z wątkiem miłosnym są rzadkością i tak ciężko trafić na coś dobrego. Pierwszy tom jest stanowczo lepszy od drugiego, ale oba trafiły do mojego serca i dlatego postanowiłam, że ta seria trafi do topki. Kto wie, może ostatni tom, który ma premierę za niecałe 3 tygodnie będzie tak dobry, że wspomnę o nim za rok. Trzymam kciuki i liczę, że Jennifer napisze coś równie dobrego jak
Dark Elements!
Recenzja Tom 1.
[ Przeznaczenie Violet i Luke’a]
Jessica Sorensen jest znana w kręgu książek New Adult, na polskim rynku możemy znaleźć jej cztery powieści, ale to ta sprawiła, że zakochałam się na nowo w jej stylu. Historia
Violet i Luke’a jest totalnie niesamowita i moim zdaniem inna niż większość podobnych książek. Zakończenie po prostu wbija w fotel do tego stopnia, że po przeczytaniu nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jessica jest mistrzynią w miażdżących zakończeniach, bardziej zniszczyć czytelnika się nie da, po przeczytaniu zostajemy z sercem w dłoni i dziurą w głowie. Ocalić nas może tylko kolejny tom, na który oczywiście trzeba zawsze czekać. Genialna powieść dla każdego, kto ma wolne kilka godzin i chce poznać nietuzinkową historię.
[Potomkowie]
Potomkowie to lektura, która była na początku dla mnie ciężka, nie mogłam przebrnąć przez pierwsze strony i okropnie się przy tym męczyłam. Szczerze mówiąc, byłam już gotowa ją rzucić w kąt i nigdy stamtąd nie wyciągać. Jednak dałam jej szanse i nie żałuję, bo zaskoczyła mnie ogromnie. Nie przepadam raczej za książkami z motywem pościgu, bronią i ogólnie zabarwionymi nieco wątkiem kryminalnym. Tutaj było inaczej, nie dość, że wciągnęłam się do tego stopnia, że nie musiałam jeść ani pić, to przeczytałam książkę w kilka godzin. Okazało się, że autorka miała genialny pomysł, dobry warsztat i niezły styl. Najgorzej było zacząć, ale po zakończeniu nie mogę myśleć o niczym innym tylko o kolejnym tomie, który ma się najprawdopodobniej ukazać w Polsce w marcu. Nie mogę się doczekać i na pewno przeczytam!
Recenzja Tutaj.
[Chłopak na zastępstwo]
Aaaa, moja ukochana książka, z którą miałam okazję się spotkać najpierw w oryginale, a dopiero potem się dowiedziałam, że Wydawnictwo Feeria Young ją wydaje u nas. Był to mój najbardziej szczęśliwy dzień (prócz dnia, kiedy dorwałam drugi tom
Dworu) w roku. Do tej pory pamiętam radość, że mogę mieć polskie tłumaczenie tej książki, a także, że objęłam ją patronatem medialnym. Jeśli macie zły dzień, tydzień, czy miesiąc to Kasie West poprawi Wam humor. Jej lekki styl przekonuje od pierwszych stron, zabawne sceny rozbawiają do łez, a cięty język bohaterów to coś, co się rzadko spotyka w książkach. Przysięgam, że ta książka jest genialna i na sto procent po jej przeczytaniu będziecie mieli dużo lepszy humor. Aż zachce Wam się pracować i czytać i tańczyć i w ogóle dostaniecie porządnego kopa pozytywnej energii.
Recenzja Tutaj.
[Bez Słów]
Mia Sheridan pojawi się w tym poście dwukrotnie i żałuję tylko, że dwóch tak odmiennych kategoriach. Jednak najpierw pomówmy o tej pozytywnej, z która spotkałam się na samym początku roku 2016 i która wycisnęła ze mnie morze łez. Zabrałam się za nią nie wiedząc czego się spodziewać, więc oczekiwań zbytnio wygórowanych nie miałam, ale nie spodziewałam się takiej historii i takiej akcji. Myślałam, że to będzie jakieś romansidło, które dobrze się przyjmie, ale nie będzie się jakoś wyróżniać od innych. A tutaj taka niespodzianka! Czytałam przez cały dzień, bez wytchnienia i do tej pory nie mam dość, lubię wracać do tych bohaterów, do tego miasteczka i do tej historii. Pokochałam Mię i od tamtej pory jestem jej wierna, choć zawiodła mnie parę razy. Liczę, że książka „Bez szans” będzie równie boska coBez słów. Trzymam kciuki, premiera już za trzy tygodnie.
[Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? Dimily. Tom 2]
Seria Dimily rozkochała mnie w sobie prawie równie mocno co seria After, która wygrała zeszłoroczną topkę. W tym roku jej miejsce zajął drugi tom serii Dimily, który moim zdaniem jest najlepszy z całej trylogii i absolutnie nie dopadła go klątwa drugiego tomu. Moim zdaniem ostatni tom był najsłabszy i dlatego nie znalazł się na tej liście, za to, drugi sprawił, że byłam kłębkiem nerwów i nie mogłam usiedzieć podczas czytania. Miałam ochotę rzucać tą książką, by po sekundzie ją podnieść i dalej czytać. Byłam rozchwiana emocjonalnie, a tylko Estelle’a mogła mnie uspokoić, tyle że tego nie zrobiła, gdyż zakończyła ten tom… masakrycznie i czekanie na kolejny było męką. Uwielbiam i będę kochać tę serie aż po dni kres.
Recenzja Tutaj.
[Kiedy pada deszcz]
Recenzji tej książki nie znajdziecie u mnie na blogu, gdyż czytałam ją tylko dla siebie i dla własnej przyjemności. Po Promyczku potrzebowałam czegoś równie wstrząsającego i padło na tę książkę. Tak jak wszyscy zachwycają się Promyczkiem, tak nie rozumiem, czemu wszędzie nie widzę zachwytów nad tą książką, bo wycisnęła ze mnie pełen ocean łez. Płakałam jak bóbr i poznałam niesamowitą historię, która mogła spotkać każdego z nas. Jestem pewna, że jest dużo lepsza od Promyczka i dużo bardziej realna, prawdziwa, bardziej wiarygodna, nazwać to można różnie, ale ważne jest to, że porusza w człowieku takie emocje o jakie sam się nie podejrzewał. Uważam, że jeśli ktoś czytał tę książkę to powinna się znaleźć w każdej topce jaka ma miejsce sieci.
NAJWIĘKSZY ZAWÓD ROKU!
[Calder. Narodziny odwagi] [Eden. Nowy początek]
Pierwsza w kolejce w największych zawodach w roku to książki Mii Sheridan. Nie wiem jak to się stało że z kategorii najlepszej wpadła prosto do najgorszej. Niestety to fakt, bo żadna książka w zeszłym już roku nie denerwowała mnie i nie napsuła mi krwi co historia o Calderze i Eden. Tak jak samo wykonanie książki jest dobre, tak fabuła jest mega drażniąca i nie mogłam w spokoju przez nią przebrnąć. Może i główna para była dobra i romantyzm aż ociekał z niej, ale wątek z sektą był okropny i po prostu nie. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Recenzja Tutaj.
[Życie i Śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo]
Kolejna książka to po prostu jakieś nieporozumienie. Nie rozumiem skąd w głowie Stephanie pojawił się pomysł na takie coś, ale to było straszne i nie dałam rady przebrnąć przez tę nową historię Edwarda i Belli. W pierwotnej wersji to owszem lubię Zmierzch i nie ukrywam tego, bo to była jedna z pierwszych serii jakie przeczytałam i zawsze będę jej bronić. Jednak to, że po dziesięciu latach autorka postanowiła „odświeżyć” tę powieść, moim zdaniem jest tylko sposobem na dorobienie kasy, a nie sposobem by sprawić czytelnikom radość. Starej wersji mówię tak, nowej wersji mówię stanowcze nie!
Recenzja Tutaj.
[Ocalona]
Ocalona to pozycja na którą czekałam bardzo długo na premierę, a także aż paczka do mnie dobrze, bo ciągle gdzieś ginęła i nie umiała do mnie dotrzeć. A wiadomo, im dłużej czegoś chcemy tym nasz apetyt rośnie. Tak miałam i ja, i okazało się to zawodem. Fajna historia, nieźle napisana, pobudza wyobraźnię, ale na koniec jestem zawiedziona i zasmucona, bo oczekiwałam totalnie czego innego. Chciałam więcej emocji, więcej akcji, więcej …. wszystkiego. Jest mi smutno, bo naprawdę liczyłam, że ta książka okaże się sukcesem, a nie takim czymś o czym zapomnę za długie miesiące.
Recenzja Tutaj
[Złe dziewczyny nie umierają. Tom 2. Od złej do przeklętej]
I ostatnia powieść o jakiej chcę powiedzieć. Tutaj niestety klątwa drugiego tomu dopadła tę książkę, bo tak jak pierwszy tom był cudowny i pełen napięcia tak drugi okazał się… nijaki? Spodziewałam się prawdziwego strachu, takiego, że będę się bała spać w nocy, czy obejrzeć przez ranie ze strachu, że coś tam stoi, że nie będę zamknąć oczu. A tymczasem okazało się to mniej przerażające niż spędzeniu kilku godzin z niewyspanym i chorym dzieckiem (a wierzcie mi, takie dziecko jest naprawdę przerażające!). Nawet nie mam co powiedzieć o tej książkę bo jest po prostu taka se i nie poruszyła we mnie zbyt dużo emocji. Zdobi moją półkę i tyle…
Recenzja Tutaj.
To wszystkie książki o jakich chciałam wspomnieć w tegorocznej topce! Myślę, że to był udany rok dla mnie i dla bloga. W tym planuję być bardziej produktywna, nie tylko przez pierwsze dwa miesiące. Postanowieniem noworocznym jest być zorganizowaną i pracowitą! Chcę Was jeszcze bardziej rozpieszczać i jeszcze bardziej się starać, by za rok w takiej notce pochwalić się swoimi osiągnięciami i tym jak daleko zaszłam.
Teraz to już koniec. Życzę Wam, aby ten Nowy Rok był cudowny i pełen szczęścia dla Was i Waszych bliskich.
Pozdrawiam,
Wasza Dominika