
Małe Kobietki to film wyreżyserowany przez Gretę Gerwig, ekranizacja powieści Louisy May Alcott, zresztą nie pierwsza. Pierwowzoru nie czytałam, do kina przyciągnęła mnie więc obsada. Na ekranie bowiem możemy zobaczyć Saoirse Ronan, Emmę Watson, Laurę Dern popularnego ostatnio Timothée Chalameta czy żywą legendę filmu w postaci Meryl Streep. Czy z taką obsadą coś może pójść nie tak?
Czar wspomnień
Małe Kobietki to tak naprawdę przeplatanka wspomnień naszej głównej bohaterki – Jo March, w którą wciela się Saoirse Ronan. Widzimy więc jej dzieciństwo i okres dorastania w towarzystwie trzech sióstr: Meg (Emma Watson), Amy (Florence Pugh) i Beth (Eliza Scanlen), które pod nieobecność ojca, który walczy w wojnie secesyjnej, pozostawały pod opieką matki. Marmee March wspiera dziewczęta w ich niezależności, choć w domu wcale się nie przelewa. Obserwujemy szereg decyzji podejmowanych przez siostry March, a miewają one bardzo różne skutki. W latach sześćdziesiątych XIX w. najlepszym, co mogła zrobić kobieta dla poprawy sytuacji finansowej, było wżenienie się w bogatą rodzinę. Jednak nie tak łatwo oszukać serce.
Najpierw film czy książka? Oj, książka…
Nim minęła połowa filmu, wiedziałam, że podjęłam złą decyzję – poszłam na film bez znajomości książki. Skakanie po płaszczyznach czasowych nie było dla mnie do końca zrozumiałe i dopiero przy którejś z kolei scenie całość zaczęła mieć dla mnie sens. Czy to dobrze? No nie. Według mnie powieść i film to coś, co powinno być traktowane osobno, a przez to powinno być zrozumiałe dla obu rodzajów widzów – dla tych, którzy książkę czytali i dla tych, którzy jej nie czytali. Nie przypominam sobie żadnych napisów precyzujących czas akcji poszczególnych scen i przyznam szczerze, że nieco mi ich brakowało. Przez to całość wydaje się chaotyczna, a chyba nie taki był zamiar twórców.
Hermiona Granger zawsze zostanie Hermioną Granger?
Obsada bez dwóch zdań jest świetna. Byłam w stanie uwierzyć w motywacje i emocje bohaterów. Nikt nie musiał mi tu łopatologicznie przypominać, jaka jest dana postać, bo ich cechy zostały dobrze przedstawione poprzez grę aktorów. Chciałabym jednak zobaczyć Emmę Watson w mniej oczywistej roli. Czy ktoś jest zdziwiony, że zagrała tą rozsądną? Bo ja nie. Na dodatek nieco bledła przy żywiołowej Saoirse Ronan, która zdominowała film swoją charyzmą, który wynikała nie tylko porywczości jej bohaterki. Ba, śmiem twierdzić, że Watson przyćmiła także Eliza Scanlen. Aktorka znana przede wszystkim z roli Hermiony Granger po prostu zaprezentowała na ekranie to, czego wszyscy mogli się po niej spodziewać, ale nic poza tym.
Popis feminizmu w XIX w.
Fabularnie film trafia w moje czułe struny, bo zwyczajnie lubię filmy z akcją osadzoną w XIX w. i wcześniej. Na dodatek mamy to przedstawione kobiety, które dążą do swojej niezależności, mimo mało sprzyjających czasów. Kobiety te chcą kochać na własnych warunkach i na własnych warunkach żyć. Chcą marzyć, nawet gdy wszyscy wokół wyrzucają im naiwność. Chcą zarabiać na własnych rachunek, a nie tylko wyjść bogato za mąż. Co tu dużo mówić, to są postawy, które powinno się promować. W czasach, w których kobietę coraz częściej sprowadza się do roli obiektu seksualnego, siostry March są jak powiew świeżego powietrza. Niby wszystko już wiemy, ale czasem trzeba nam o tym przypomnieć. Małe Kobietki niosą ze sobą ponadczasowe przesłania.
Czy mogło być lepiej?
Nie jestem znawcą mody dawnych lat, więc trudno mi się odnieść względem wiarygodności kostiumów bohaterów, ale bez dwóch zdań podobają mi się w tym filmie zdjęcia i montaż. Miejscami jednak całość albo ciut nudzi, albo znów za bardzo przyśpiesza względem innych scen, a poszatkowana chronologia wybija z rytmu. Czy można było to zrobić lepiej? Obawiam się, że tak i planuję zapoznać się z poprzednimi wersjami filmowymi Małych Kobietek.
Podsumowując, Małe Kobietki z pewnością jest wart uwagi, nawet w celu wyrobienia sobie opinii. Myślę jednak, że seans mogą sobie odpuścić ci, którzy nie przepadają za przesadną egzaltacją czy cukierkowością, niemal typową dla filmów osadzonych w tych czasach.
Moja ocena: 7/10