
Dawno nie pisałam o książce, która wywołała u mnie tak skrajne emocje, ale Corrupt to się udało!
Ostatnio mając fazę na New Adult, sięgnęłam po Corrupt, które miało okazać się hitem, cudem. A nawet i najlepszą książką roku. Takie oto właśnie słyszałam opinie i hasła reklamowe. Będąc pewna, że to naprawdę dobra lektura. Nie wahałam się, tylko zaraz po premierze pobrałam ją na czytnik z Legimi i zaczęłam czytanie. Jednak może, zanim przejdę do tej opinii, to musicie wiedzieć, że Punkt 57 bardzo mi się podobało. Naprawdę świetnie się bawiłam, czytając i nie żałowałam ani jednej minuty. Jeśli zaś chodzi o Corrupt to cóż…
Erika wiele razy słyszała, że sny wyrażają najgłębsze pragnienia. Jednak to koszmary, które miewa, stały się jej prawdziwą obsesją. A to wszystko za sprawą Michaela Crista, starszego brata jej chłopaka.
Michael jest jak straszny film, na który patrzy się ukradkiem przez palce, ale mimo że czuje się strach, nie można oderwać wzroku. Ten przystojny, seksowny i absolutnie przerażający były gwiazdor studenckiej drużyny koszykówki, a teraz profesjonalny sportowiec, szybciej zauważy brud na swoim bucie niż Erikę.
Ale ona zwróciła na niego uwagę.
Widziała go. Słyszała. Wiedziała, co zrobił.
Jednak Erika nie wie, że Michael też ją zauważył. A teraz, kiedy dziewczyna jest na studiach i będzie mieszkać w jego mieście, przyszedł czas, żeby jej koszmary stały się rzeczywistością.
Książka jakiej już dawno nie było…
Rzadko kiedy, po skończeniu książki mam taki mętlik w głowie. Gdy koleżanka spytała, co sadzę, to moją jedyną odpowiedzią było „Hmmmm”. Nic więcej nie przychodziło mi do głowy. I nie chodzi o to, że była zła, ale też nie chodzi, że była jakaś wybitna. Po prostu w moje myśli nie wiedziały, jak to wszystko ogarnąć (jeśli to w ogóle ma jakiś sens). Z jednej strony Corrupt jest naprawdę fajną powieścią, ale jak dla mnie podchodzi trochę pod dark erotic, gdyż dużo kręci się koło seksu. Jednak z drugiej strony… Tutaj mam trochę obawy, bo niektóre sceny, czy wątki są jak dla mnie odrobinę chore i po prostu dziwne. Nie chce przytaczać danych scen, ale sama relacja między Riką a Michaelem, jest dość „niecodzienna”, to chyba będzie najlepsze słowo. Patrząc na to, że niedawno, bo jeszcze grudniu czytałam Punt 57, które jest tak skrajnie różne, to nie wiem, co myśleć.
Jeśli zaś chodzi o samych Jeźdźców, to nie do końca rozumiem, czemu wszyscy ich się boją. I rozumiem, że mają wpływowych rodziców, są „elitą” we własnym mieście, ale no ludzie nie popadajmy w skrajność. Nawet jest chyba scena w pierwszym rozdziale, jak ci sławni Jeźdźcy wchodzą do klasy w czasie lekcji, po wybranych uczniów, a nikt się nie sprzeciwia. Wszyscy drżą ze strachu, nawet sam nauczyciel, nie odezwał się słowem, tylko spuścił wzrok w ziemie i czekał, aż oni wyjdą. Gdyby to jeszcze byli jacyś gangsterzy z bronią, czy policja, czy naprawdę ktokolwiek, kogo powinniśmy się bać, ale nie. Wszyscy wiedzą, kim są Jeźdźcy, każdy wie, z jakiego domu pochodzą i że oni również uczyli się w tej szkole. No ale drżyjcie, bo nadchodzą Jeźdźcy i… no właśnie, co? Ten wątek wydaje mi się po prostu głupi.
Co jak co, ale sceny sesy to…
Może powoli zaczynacie rozumieć, czemu mam mieszane uczucia. Jednak chyba do końca, nie da się tego wszystkiego pojąć, jeśli nie przeczyta się całego Corrupt. I nie mówię, że nie macie czytać, bo pod wieloma względami to nadal spoko książka. Same sceny seksu, są bardzo dopracowane, dokładne no i ujmijmy to tak, że Penelope nie szczędziła wyobraźni, by to wszystko opisać. Natomiast ciekawi mnie bardzo dalsza akcja. Corrupt to pierwszy tom, ale każdy tom jest o kolejnych bohaterach. Lubię takie zagrania, gdyż mogę poznać postacie drugoplanowe, tj. Kai, który ogromnie mnie ciekawi. Sama jego postać jest bardzo intrygująca i z przyjemnością dowiem się, co z nim się stanie w drugim tomie. I jeśli mam wybierać, to po pierwszej części, najbardziej mi do gustu przypadł właśnie on.
Teraz pisząc tę recenzję, mam ochotę przeczytać jeszcze raz tę powieść, by głębiej zanurzyć się w tym wszystkim. Pierwsze czytanie było dla poznania tej historii. Drugie sprawi, że dopiero zatoniemy w tych wszystkich elektryzujących opisach, emocjach i przede wszystkim, strachu, który zmienia się w pożądanie. Rozumiem, co Penelope Douglas chciała osiągnąć tą książką i rozumiem, że ma w sobie coś. Nie to jest to czytadełko, o którym zapomnimy następnego dnia. Myślę, że jeśli za jakiś czas ktoś spyta się mnie, co myślę o Corrupt, to w głowie nadal będę miała wielki chaos, gdyż tego nie da się opisać. Myślę, żeby przekonać się, co ta książka sobą reprezentuje, to trzeba ją przeczytać.
Czy polecam? Hmmm… Nie wiem, ale jeśli chcecie to, możecie przeczytać i zobaczyć, jakie wy będziecie mieli przemyślenia!
Moja ocena to 5/10
Pozdrawiam,