Śmierć, miłość, dwa skrajne stany, które towarzyszą chyba każdemu choć raz w życiu, choć raz jesteśmy załamani po stracie i wniebowzięci po spotkaniu swojej miłości, dlatego – Nigdy nie przepraszajcie za to, że kochaliście, kochacie lub będziecie kochać swojego Pana Danielsa.
Kolejna recenzja! Lecę jak szalona, mam nadzieję, że zdążę ją opublikować w dniu, kiedy zaczynam ją pisać (Nie udało się, publikuje ją prawie 24godziny później). Tym razem wybrałam książkę z listy pt; „Kochając Pana Danielsa”, która wywołała wielki szum z okazji swojej premiery już jakiś czas temu, ale dopiero teraz udało mi się ją dorwać i przeczytać. Moje oczekiwania wobec niej były ogromne, kiedy zaczynałam czytać, czułam typowe motylki w brzuchu. Wiedziałam, że jeśli zacznę pisać tę recenzję to będzie nieco chaotyczna, ale mam nadzieję, że zrozumiecie jej sens. Nie przedłużając i nie zwlekając z najlepszą częścią opinii…
Zapraszam do rozwinięcia i przeczytania!
Ashlyn jest na rozstaju dróg. Ma wrażenie, że jej życie skończyło się razem ze śmiercią starszej o piętnaście minut siostry bliźniaczki Gabby. Dzień pogrzebu był straszny, kolejne dni jeszcze gorsze, jednak szale przechylił moment, w którym dowiedziała się, że ma przenieść się do ojca, którego praktycznie nie widziała całe życie. Kontakt z nim ograniczał się do telefonu lub kartek od świąt czy urodzin. Ashlyn myśli, że mama już jej nie chce i dlatego ją odsyła do całkiem obcego domu, obcego faceta, który jej jest ojcem i który mieszka teraz z nową ukochaną i dwójką jej dzieci Hailey i Ryana. Wszystko przytłacza Ashlyn, jedynym promykiem pośród tego cierpienia jest chłopak – Daniel o pięknych niebieskich oczach, którego zobaczyła w pociągu, a poznała na dworcu. Od razu stają się dla siebie ważni, wręcz czują, że są sobie pisani, ale ich drogę krzyżuje szkoła i to, że Daniel okazuję się Panem Danielsem, jej nauczycielem od literatury.
Echh… Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć i tylko tyle przychodzi mi do głowy. Czemu? Ponieważ książka jest naprawdę cudowna, piękna, śmiałam się i płakałam przy niej, ale jestem też zawiedziona pomysłem o nauczycielu, z którym już spotkałam się wcześniej w „Pułapce uczuć” Holleen Coover (recenzja tutaj) i w „Coś do stracenia” Cora Carmark. Jak zabierałam się za czytanie, kompletnie nie wiedziałam co mnie spotka podczas kolejnych stron, nie miałam nawet domysłów jaka może być fabuła. Jedyne co widziałam to wielki szum jaki był wywołany wokół książki i jej premiery, a także dużo po niej. Dlatego tak wielkie oczekiwania miałam, dosłownie spodziewałam się kolejnego cudu świata, a tutaj spotkałam dobrą i wzruszającą książkę o miłości.
Ashlyn jest załamana, smutna, często płaczę albo krzyczy. Nie umie poradzić sobie z rzeczywistością, nie umie przejść na porządek dzienny po tym jak straciła siostrę, przyjaciółkę, powierniczkę i bratnią duszę w jednym. Myśli, że już nigdy nie będzie umiała funkcjonować jak normalny człowiek, ale okazuję się, że dzięki Hailey i Ryanowi jakoś dni robią się znośnie, ale dzięki Danielowi te dni robią się piękne, nabierają kolorów. Lecz nie ona jedyna cierpi, Daniel też ma problemy, ciągle nie może się pozbierać po śmierci najpierw matki, a rok później ojca. To jak działa na niego Ashlyn jest zbawienne, chłopak czuje że szczęście wreszcie do niego wraca, że odnalazł swój spokój i spełnienie dzięki niej, ale niestety sprawy nie są takie łatwe jak się wydają.
Brittainy C.Cherry na pewno stała się jedna z lepszych autorek z jakimi miałam styczność. Całość jak czytałam i jak reagowałam na jej twórczość, porównałabym do Nicholasa Sparska. Podobne emocje czułam podczas czytania jego książki, takie jak; radość, łzy, smutek, żal, miłość, więzi, nadzieję. Naprawdę możemy spotkać w tej powieści całą gamę emocji, sama byłam zaskoczona ich natłokiem, ale w pozytywnym znaczeniu, bo było ich dużo, ale stanowiły piękną całość.
Polecam Wam tę historię, oczywiście, że jest cudowna i sprawia, że świat nabiera lepszych kolorów, ale też nie podchodźcie do niej tak mocno nastawieni na cud jak ja, bo możecie mieć niewielkie poczucie zawodu. Całość jednak Was na pewno zachwyci.
Moja ocena to 8/10, ten niewielki niedosyt i zawód odrobinę obniżają ocenę, ale naprawę warto przeczytać. Polecam i czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam,
Wasza Dominika
Wydawnictwo: Filia
Autor: Brittainy C.Cherry
Stron: 432
Data premiery: 17 czerwca 2015r.