Nie znasz nic innego niż ból, nie wiesz co to szczęście. Chcesz po prostu, by to pasmo nieszczęść się skończyło…
Jakiś czas temu weszłam na bloga i zobaczyłam ile postów napisałam w ciągu tego roku. Z przerażenia złapałam się za głowę, gdyż nie spodziewałam się, że jest ich tak mało. Stąd postanowienie, że grudzień to miesiąc świąt, moich urodzin i nadrobienia wszystkiego, co chciało się zrobić w danym roku. Tak też postanowiłam zrobić ja i napisać tyle ile recenzji ile zdołam. Nie będę się ścigać, ale chociaż chcę nadrobić te, które czytałam w listopadzie przed chorobą. Jedną z takich książek jest Terapia od Kathryn Perez. Pojawiło się nowe wydawnictwo na horyzoncie NieZwykłe, które od samego początku obiecuje, że ich powieści będą wyjątkowe i nie raz złamią nasze serca, sprawią, że zakochamy się w bohaterach. Obietnica dość wielka i raczej ryzykowna. Jednak w listopadzie wyszła ich pierwsza książka, a ja ją przeczytałam. Jaka była?
Jessica nie była zbyt popularna w szkole. Można by rzec, że jej popularność polegała na tym, że rówieśnicy uwielbiali się na niej wyżywać, poniżać i sprawiać, że czuła się nic nie warta. Dla dziewczyny jedynym momentem ucieczki, była żyletka i okaleczanie się, wtedy czuła ulgę i namiastkę szczęścia. Pragnęła tylko skończyć szkołę średnią, by móc iść na studia, uwolnić się od tych ludzi, zacząć gdzieś żyć od nowa. Jednak jak wiadomo, życie lubi płatać figle i tak też było tym razem. Pewnego razu, gdy rówieśnicy ze szkoły postanawiają kolejny raz wyśmiać i upokorzyć Jessicę, ktoś staje w jej obronie. Od tego momentu wszystko się zmienia, dziewczyna ma w końcu kogoś, kto staje w jej obronie, ale ona sama nie wie czy uda jej się utrzymać tę przyjaźń na dłużej niż kilka tygodni. Czy kiedykolwiek będzie w stanie przestać się okaleczać? Czy spotka w końcu kogoś, kto będzie umiał jej pomóc?
„Zaakceptowanie brzydkiej części życia jest częścią istnienia. Ból mówi nam, że wciąż tu jesteśmy, daje nam znać, że przetrwaliśmy. Kiedy tak naprawdę o tym pomyślisz, ból może cię wyzwolić, ponieważ bez bólu nie ma w niczym przyjemności.”
Przyznaję, że podchodziłam do tej lektury bardzo ostrożnie. Bałam się tego, co tam zastanę i czy w ogóle mi się spodoba. Jak wiadomo, gdy pojawia się nowe wydawnictwo, podchodzimy do niego niepewnie i ostrożnie, pierwsza wydana książka, może albo wybić wydawnictwo, albo sprawić, że czytelnicy zjedzą je jako przystawkę i zapomną, że takie powstało. Dlatego uważam, że taka książka jest bardzo ważna i dużo od niej zależy. Na szczęście, wszystkie moje obawy okazały się niesłuszne, gdyż Terapia jest po prostu genialna! Tyle łez wylałam, tyle emocji czułam, nie wspominając o historii, która jest tak oryginalna i wyjątkowa, że nie umiem do niczego innego porównać. Czytając tę powieść w końcu poczułam, że na rynku pojawiło się coś wartego uwagi, coś co wyróżnia się pośród tych jednakowych i schematycznych książek. A przede wszystkim, zawiera mnóstwo emocji i przesłanie. Uwielbiam Terapie dlatego, że jest o czymś, nie jest to jakaś tam historia pokrzywdzonej dziewczyny, ale powieść napisana prawdziwie z sensem i przesłaniem, by ludzie się opanowali, przystanęli na chwilę i zastanowili się nad sobą.
Kathryn Perez to autorka o której nie słyszałam do tej pory. Jakoś tak się stało, że ktoś mnie oznaczył w poście Wydawnictwa, które szukało recenzentów dla tej książki. Takim oto sposobem znalazłam się w gronie osób, które otrzymały Terapie i mogły się z nią zapoznać przedpremierowo. Przez wiele czynników, dopiero teraz mogłam usiąść do recenzji, ale książkę czytałam kilka dni po otrzymaniu i do tej pory czuję te wszystkie emocje, jakie mnie otaczały. Szczególnie jeden moment sprawił, że miałam ochotę rzucić książką i się rozryczeć jak pięciolatka. Co prawda, nie rzuciłam książką, ale łzy płynęły po moich policzkach, gdy próbowałam otrząsnąć się z szoku i tego, co zrobiła autorka. Możecie mi wierzyć, że wciąż nie umiem się z tym pogodzić i w mojej głowie krąży pytanie „Whyy. God whyy!?”. Trochę dramatycznie, ale naprawdę, moje serduszko się smuci, gdy myślę o tym momencie.
„Mówią, że potwory żyją pod naszymi łóżkami.
Mylą się, bo naprawdę potwory żyją w naszych umysłach.”
Terapia opowiada o tym, jak trudno poradzić sobie z trudnym życiem, gdy nie mamy koło siebie kogoś, kto nam pomoże w ciężkich chwilach. O tym, jak ważne, by czuć się dobrze w swojej skórze. Byśmy zrozumieli, że początek dobrej passy jest wtedy, gdy zaakceptujemy swoje wszystkie wady i zalety. Jessica miała trudne życie, szkoła była traumą, a dalsze wydarzenia nie pomogły w jej zdrowiu psychicznym. Podczas czytania, trzymałam za nią kciuki i przeżywałam razem z nią każdy upadek i każdy wzlot. Powieść jest na tyle dobra, że nie zapomnę jej na długie lata, ale także będę ją polecać znajomym i nie tylko. Sama mam zamiar przeczytać ją ponownie, w najbliższym czasie.
Czyli podsumowując. Polecam wam tę powieść, gdyż nie tylko jest pełna emocji, ale także posiada cudowną historię, która niesie przesłanie i mam nadzieję, że natchnie ludzi do zmiany i zastanowienia się nad tym co robią. Chciałabym, żeby młodzież po przeczytaniu tej książki zrozumiała, że należy pomagać sobie, nie gnębić. Ważne jest, byśmy wspierali siebie nawzajem, byśmy wyszli z czasów, gdy każdy jest zapatrzony w siebie i swoje cele. Nie zapominajmy, że dobro wraca, że inni mogą potrzebować naszej pomocy.
Moja ocena to niepodważalne 10/10
Pozdrawiam,
Wasza Dominika
Wydawnictwo: NieZwykłe
Autor: Kathryn Perez
Oryginalny tytuł: Therapy
Stron: 486
Data premiery 22 listopad 2017r.
Za książkę dziękuję