[147,148] SerioMania – Mia Sheridan! Bez słów, Bez winy, Bez szans

Mia Sheridan to autorka, którą wiele z nas pokochało i nie mogło się oprzeć, by sięgać po kolejne jej książki. W tej chwili dwa wydawnictwa wydają jej powieści, Otwarte i Helion (editio red), w dzisiejszym poście, chciałabym się skupić na pozycjach wydanych przez to pierwsze z nich. Książki Bez słów, Bez winy, Bez szans, nie są jako tako serią, bo nie są połączone, ale przez podobieństwo okładek i tytułów można sądzić inaczej. Nie się da się przejść koło nich obojętnie, mnie się nie udało. Dlatego właśnie powstał pomysł, by zrobić notkę o tych trzech książkach, które robią furorę wśród czytelników. Pochwał nie ma końca, ale czy, aby na pewno? Czy są warte ocen, jakie zdobywają? Powiem prawdę i tylko prawdę, nawet tę najboleśniejszą! Wszystko znajdziecie poniżej.
Opisze to w takiej kolejności w jakiej zostały wydane.
[BEZ SŁÓW] Premiera: 30.03.2016r.
Ta książka była totalnym hitem! Rok po przeczytaniu wciąż jestem w szoku i nie umiem zapomnieć Archera i jego historii. To właśnie dzięki niej, pokochałam Mię i będę jej zawsze wierna. Jednak w skrócie to tak…
Archer to pustelnik, nie rozmawia z nikim, nie przyjaźni się z nikim, nikt go nie lubi, a raczej większość uważa go za dziwaka i się go boją. Jednak do miasteczka przyjeżdża Bree, która chce zapomnieć o przeszłości, kiedy widzi Archera nie może się powstrzymać by do niego nie podejść i nie zaproponować przyjaźni. Tych dwoje od pierwszych chwil łączy wyjątkowe uczucie, któremu nie mogą się oprzeć. Tylko czy tajemnice Archera tego nie zniszczą?
Okay, starczy opisu, muszę się pozachwycać się tą lekturką. Ta książka o ile się nie mylę, była w notce „10 najlepszych książek 2016 roku”, jakie przeczytałam. Czytanie było samą przyjemnością i nie mogłam się oderwać. Powieść dostałam rano, a po południu miałam skończone czytanie, podczas którego uroniłam łzy, i wzruszałam się nie raz. Absolutnie ta książka jest najlepsza, jaką do tej pory przeczytałam od Mii Sheridan. Znalazłam w niej radość, smutek, zagadkę, niesamowitego bohatera, który mnie poruszył do głębi i te emocje… tak to zdecydowanie jedna z najlepszych książek. Mój egzemplarz zdobi ścianę, z 6 półkami najlepszych lektur, jakie kiedykolwiek przeczytałam!
[BEZ WINY] Premiera: 28.09.2016r.
Z tą częścią było inaczej, bo sięgnęłam po nią długo po premierze. Kusiła mnie, ale to nie było to samo, nie miałam czasu i chęci. Zaczęłam czytać w sumie z braku zajęcia, chęci zabicia czasu. W środku znalazłam…
Kira jest bez pieniędzy, nie wie co ma robić, nie wie gdzie się udać. Kiedy jest już na granicy załamania, poznaje Greysona, który jest w podobnej sytuacji co ona. Kira proponuje Greysonowi układ, który może być korzystny dla nich obojga, jeśli tylko dojdą do porozumienia, wszystkie ich problemy odejdą w niepamięć, a oni przy niewielkim poświeceniu, będą mogli robić co chcą i spełnić swoje marzenia. Miał to być tylko czysty układ, korzystny dla obu stron, ale kiedy w interesy wkradają się uczucia, sprawy się komplikują i nic nie jest proste.
I tutaj przyznaję, zawiodłam się odrobinkę. Historia była fajna, miło się czytało, ale miałam wrażenie, że czytam harlequina, a nie powieść od Mii Sheridan. Naprawdę po Bez słów, spodziewałam się czegoś równie genialnego i porywającego, a spotkałam się ze zwykłym romansem, zabarwionym scenami erotycznymi i garstką emocji. Może miałam ciężki dzień, może gdybym przeczytała kiedy indziej to inaczej bym ją odebrała… może, może, może. Spekulować mogę bez końca, ale faktem jest, że po prostu mnie nie porwało, szczerze mówiąc niewiele pamiętam z tej książki. Poleciłabym dla tych, którzy mają wolny wieczór, chcą zabić czas, a nie wiedzą jak. W takiej chwili ta powieść sprawi się idealnie, gdyż zrelaksujecie się, wypoczniecie, ale na następny dzień będziecie mogli normalnie pracować, bo kac książkowy wam nie grozi.
[BEZ SZANS] Premiera: 1.02.2017r.
I ostatnia książką, którą chcę wam przedstawić to najnowsza powieść Mii Sheridan, która miała premierę niecały miesiąc temu. Miałam jej nie czytać, jeszcze przez kilka najbliższych tygodni, ale nie mogłam oprzeć i po prostu jednego dnia, przeczytałam.
Tenleigh (Ten) i Kyland mieszkają w przyczepach, w biednej dzielnicy, gdzie każdy martwi się o siebie i stara się wiązać koniec z końcem. Ludzie łapią się każdej okazji, a nastolatkowie marzą by wyrwać się z tej dziury. Kiedy Ten i Kyland się poznają, rodzi się między nimi nić porozumienia, przy dotyku pojawia się iskra, a myśli wciąż wracają do wspólnie spędzonego czasu. Uczucie jaki się między nimi rozwija jest wyjątkowe i rzadko spotykane, jednak oboje wiedzą, że kiedy tylko szkoła się skończy jedno z nich wyjedzie i prawdopodobnie nigdy więcej się nie spotkają. Związek od początku narażony na tragiczny koniec, dwoje młodych ludzi, którzy kochają się całym sercem i są w stanie zrobić dla siebie wszystko, byle tylko temu drugiemu lepiej się wiodło. Które z nich przerwa w takiej miłości, a kto się zmieni nie do poznania?
To jest Mia, które kocham! Historia może nie jest jakoś szczególnie wyjątkowa, fabuła nie ma porywającego wątku, który nas rozwala na łopatki, ale są niesamowite emocje, które wynagradzają nam wszystko. Autorka naprawdę się postarała i stworzyłam nam bardzo realnych bohaterów, z którymi bardzo prosto się zidentyfikować, nie mamy żadnego problemu, by poczuć to co oni. Wciągamy się w historię od pierwszych stron i nie możemy oderwać aż do ostatniej. Kiedy kończymy czytać, nie mamy kaca książkowego, ani nie pozostaje żaden niedosyt, jesteśmy po prostu spokojni i napełnieni dobrą energią, którą możemy jakoś spożytkować.
Bardzo się cieszę, że skusiłam się na tę część i nie dałam się zrazić wcześniejszymi książkami. Uważam, że Bez słów i Bez szans to najlepsze książki Mii wydane w Polsce. Tytułów jest dużo więcej, ale te dwa są najbliższe mojemu sercu i mnie w żadnym stopniu nie zawiodły, a raczej sprawiły, że dalej będę wyczekiwać kolejnych książek tej autorki.
To już tyle w tej SerioManii, mam nadzieję, że przypadła wam do gustu. Zostawcie komentarze i powiedzcie, czy czytaliście, którąś z tych części i która podobała wam się najbardziej.
Pozdrawiam,
Wasza Dominika